czwartek, 21 maja 2015

Prolog

Tal’an Talar. Ogromna elfia stolica wznosząca się u brzegów Lazurowego Morza i wchodząca w głąb Szmaragdowego Lasu. Zdecydowana większość śmiertelników mogła jedynie pomarzyć o zobaczeniu tego miejsca. Było ono otoczone magiczną, niewidzialną zaporą, która sprawiała że jedynie osoby wprowadzone przez rodzimych mieszkańców, bądź posiadające specjalny glejt mogły się tam dostać.
            Miasto podzielone było na dwie części. Na brzegu wybudowany został duży kamienny port, ponad który wznosiły się maszty statków handlowych oraz patrolowych. Tylko jeden kupiec z każdego dużego miasta posiadał pozwolenie na wstęp do elfickiej stolicy. Po części było tak ze względów bezpieczeństwa, jednak złośliwi twierdzili, że elfy po prostu są tak dumne, że ich absurdalne prawa i trudny dostęp mają odzwierciedlić ich wyjątkowość. Umiejscowienie w porcie lokum dla podróżnych, domu publicznego oraz karczmy miało także odciągać gości innych raz od bogatszej części miasta. Zabudowa wokół była dość ciasna, co było nietypowe dla elfich miast.
            W miarę jak przesuwano się na północ budynki zmieniały się. Biały kamień coraz gęściej pokrywany był korzeniami ogromnych drzew, aż w końcu znikał całkowicie. Była to bogata, królewska i magiczna część miasta. Tam elfy zamieszkiwały wnętrza ogromnych drzew, które liczyły wiele wieków. Na tym terenie było dość mrocznie, przez osłaniające z góry korony drzew, lecz za razem pięknie. Ulice harmonijnie łączyły się przechodząc w lewitujące wokół konarów schody.  Mieszkańcy, a także zwierzęta swobodnie przemieszczali się po mieście nie wadząc sobie wzajemnie. Codziennością było spotkanie tam czarnej pantery, czy wilka. Przez cały rok zwierzęta zamieszkiwały to miasto, znikając jedynie w tylko sobie znanym miejscu, by zaopiekować się potomstwem.
            Na środku miasta, w punkcie dzielącym las od kamiennej zabudowy rosło olbrzymich rozmiarów obsydianowe, błyszczące drzewo. Jego liście były błękitne, a owoce okrągłe i intensywnie czerwone. Lśniły i zdawały się być zrobione ze szkła, jednak były miękkie i słodkie w smaku. Królewski owoc, bo tak został nazwany, był codziennością na stole władcy miasta. Owo ogromne drzewo było jego pałacem, niedostępnym dla zwykłych mieszkańców i pilnie strzeżonym magią. Loran Dhamar był królem leśnych elfów od ponad tysiąca lat. Jego poprzednikiem był ojciec Neomar, który rządził przez wiele tysiącleci. Jego panowanie trwało tak długo, że najstarsze elfy ledwo pamiętały już imiona wcześniejszych władców. Loran zmuszony był do wstąpienia na tron po Wielkiej Wojnie, kiedy to jego ojciec stwierdził, iż boli go zepsucie dzisiejszego świata i żądza bogactw, władzy jaka ogarnęła istniejące rasy. Neomar odszedł pozostawiając zrujnowane miasta i ich ludność na barkach młodego, niedoświadczonego króla. Loran początkowo w działaniach, mających na celu odbudowanie potęgi leśnych elfów słuchał Wielkie Rady. Z czasem jednak coraz mniej zwracał uwagę na pomocne głosy i rządził według własnych zasad. Niegdyś zagubiony i słaby, dziś był dumnym i potężnym królem, który jednak nie chciał mieszać się w sprawy innych ras. Po ulicach miasta chodził bez swej straży, budząc szacunek i podziw. Mimo, że na jego twarzy malowała się duma i wyższość, to chodził ubrany skromnie. Zazwyczaj widywano go w skórzanej tunice, pod którą nosił bawełnianą koszulę i spodnie, oraz butach, . Można by go wziąć za zwykłego mieszkańca zamku, gdyby nie to że w jego blond włosy wczepiona była korona wysadzana nocnymi diamentami. Nocne kamienie, takie jak szafiry, rubiny czy diamenty, były najcenniejszymi skarbami na świecie. Od ich zwykłych odpowiedników odróżniało je to, że wyglądały jak gdyby ktoś zamknął w nich rozgwieżdżone nocne niebo.
            Oprócz Lorana pałac królewski zamieszkiwały również poza służbą dwie młode elfki. Jedną z nich była Aviana, córka króla o ciemnych blond włosach, które momentami przechodziły w rude. Była szczupłą dziewczyną o łagodnych rysach twarzy, idealnie równych zębach i zawadiackim uśmiechu, która sprawiała wiele problemów swojemu ojcu. Nie chciała uczyć się dworskiej etykiety, zamiast czytać stare księgi i studiować historię swojego rodu, wolała chodzić na strzelnicę. Spędzała tam długie godziny dziurawiąc bezlitośnie manekiny. Kiedyś ojciec zabrał jej łuk i zamknął samą na tydzień w jej komnatach. Jedzenie codziennie dostarczane było magicznym tunelem. Gdy zamykano danie w odpowiedniej szafce w kuchni, ono natychmiast znajdowało się w pożądanej komnacie. Po tygodniu Loran wszedł do pokoju córki i to co zobaczył przekonało go, że zmuszenie jego córki do nauki i ogłady będzie wymagało innych metod. Dziewczyna w swoim pokoju trzymała łuk, natomiast prowizoryczne strzały zrobiła z ramy łóżka i pierza. Aviana spojrzała w stronę ojca, gdy wszedł i uśmiechnęła się szeroko. Król nie potrafił długo gniewać się na córkę, jednak znalazł inny sposób na dotarcie do niej.
            Tego dnia zamieszkała z nimi Hevanar, czarnowłosa, piękna adeptka z miejskiej szkoły magii. Loran wziął ją pod opiekę, ponieważ była ceniona przez Wielkiego Mistrza, a była sierotą. Szkoda mu było zmarnować taki skarb, zwłaszcza że czarodziejka mogła nauczyć Avianę opanowania i sztuki magicznej.