Tal’an Talar. Ogromna elfia stolica wznosząca się u brzegów
Lazurowego Morza i wchodząca w głąb Szmaragdowego Lasu. Zdecydowana większość
śmiertelników mogła jedynie pomarzyć o zobaczeniu tego miejsca. Było ono
otoczone magiczną, niewidzialną zaporą, która sprawiała że jedynie osoby
wprowadzone przez rodzimych mieszkańców, bądź posiadające specjalny glejt mogły
się tam dostać.
Miasto
podzielone było na dwie części. Na brzegu wybudowany został duży kamienny port,
ponad który wznosiły się maszty statków handlowych oraz patrolowych. Tylko
jeden kupiec z każdego dużego miasta posiadał pozwolenie na wstęp do elfickiej
stolicy. Po części było tak ze względów bezpieczeństwa, jednak złośliwi
twierdzili, że elfy po prostu są tak dumne, że ich absurdalne prawa i trudny
dostęp mają odzwierciedlić ich wyjątkowość. Umiejscowienie w porcie lokum dla
podróżnych, domu publicznego oraz karczmy miało także odciągać gości innych
raz od bogatszej części miasta. Zabudowa wokół była dość ciasna, co było
nietypowe dla elfich miast.
W miarę jak
przesuwano się na północ budynki zmieniały się. Biały kamień coraz gęściej
pokrywany był korzeniami ogromnych drzew, aż w końcu znikał całkowicie. Była to
bogata, królewska i magiczna część miasta. Tam elfy zamieszkiwały wnętrza
ogromnych drzew, które liczyły wiele wieków. Na tym terenie było dość mrocznie,
przez osłaniające z góry korony drzew, lecz za razem pięknie. Ulice harmonijnie
łączyły się przechodząc w lewitujące wokół konarów schody. Mieszkańcy, a także zwierzęta swobodnie przemieszczali
się po mieście nie wadząc sobie wzajemnie. Codziennością było spotkanie tam
czarnej pantery, czy wilka. Przez cały rok zwierzęta zamieszkiwały to miasto,
znikając jedynie w tylko sobie znanym miejscu, by zaopiekować się potomstwem.
Na środku miasta,
w punkcie dzielącym las od kamiennej zabudowy rosło olbrzymich
rozmiarów obsydianowe, błyszczące drzewo. Jego liście były błękitne, a owoce
okrągłe i intensywnie czerwone. Lśniły i zdawały się być zrobione ze szkła,
jednak były miękkie i słodkie w smaku. Królewski owoc, bo tak został nazwany,
był codziennością na stole władcy miasta. Owo ogromne drzewo było jego pałacem,
niedostępnym dla zwykłych mieszkańców i pilnie strzeżonym magią. Loran Dhamar
był królem leśnych elfów od ponad tysiąca lat. Jego poprzednikiem był ojciec
Neomar, który rządził przez wiele tysiącleci. Jego panowanie trwało tak długo,
że najstarsze elfy ledwo pamiętały już imiona wcześniejszych władców. Loran
zmuszony był do wstąpienia na tron po Wielkiej Wojnie, kiedy to jego ojciec
stwierdził, iż boli go zepsucie dzisiejszego świata i żądza bogactw, władzy
jaka ogarnęła istniejące rasy. Neomar odszedł pozostawiając zrujnowane miasta i
ich ludność na barkach młodego, niedoświadczonego króla. Loran początkowo w
działaniach, mających na celu odbudowanie potęgi leśnych elfów słuchał Wielkie
Rady. Z czasem jednak coraz mniej zwracał uwagę na pomocne głosy i rządził
według własnych zasad. Niegdyś zagubiony i słaby, dziś był dumnym i potężnym
królem, który jednak nie chciał mieszać się w sprawy innych ras. Po ulicach
miasta chodził bez swej straży, budząc szacunek i podziw. Mimo, że na jego
twarzy malowała się duma i wyższość, to chodził ubrany skromnie. Zazwyczaj
widywano go w skórzanej tunice, pod którą nosił bawełnianą koszulę i spodnie, oraz butach, . Można by go wziąć za zwykłego mieszkańca zamku, gdyby nie to że w jego
blond włosy wczepiona była korona wysadzana nocnymi diamentami. Nocne kamienie,
takie jak szafiry, rubiny czy diamenty, były najcenniejszymi skarbami na
świecie. Od ich zwykłych odpowiedników odróżniało je to, że wyglądały jak gdyby
ktoś zamknął w nich rozgwieżdżone nocne niebo.
Oprócz
Lorana pałac królewski zamieszkiwały również poza służbą dwie młode elfki.
Jedną z nich była Aviana, córka króla o ciemnych blond włosach, które momentami
przechodziły w rude. Była szczupłą dziewczyną o łagodnych rysach twarzy,
idealnie równych zębach i zawadiackim uśmiechu, która sprawiała wiele problemów
swojemu ojcu. Nie chciała uczyć się dworskiej etykiety, zamiast czytać stare
księgi i studiować historię swojego rodu, wolała chodzić na strzelnicę.
Spędzała tam długie godziny dziurawiąc bezlitośnie manekiny. Kiedyś ojciec
zabrał jej łuk i zamknął samą na tydzień w jej komnatach. Jedzenie codziennie
dostarczane było magicznym tunelem. Gdy zamykano danie w odpowiedniej szafce w
kuchni, ono natychmiast znajdowało się w pożądanej komnacie. Po tygodniu Loran
wszedł do pokoju córki i to co zobaczył przekonało go, że zmuszenie jego
córki do nauki i ogłady będzie wymagało innych metod. Dziewczyna w swoim pokoju
trzymała łuk, natomiast prowizoryczne strzały zrobiła z ramy łóżka i pierza. Aviana
spojrzała w stronę ojca, gdy wszedł i uśmiechnęła się szeroko. Król nie
potrafił długo gniewać się na córkę, jednak znalazł inny sposób na dotarcie do
niej.
Tego
dnia zamieszkała z nimi Hevanar, czarnowłosa, piękna adeptka z miejskiej szkoły
magii. Loran wziął ją pod opiekę, ponieważ była ceniona przez Wielkiego
Mistrza, a była sierotą. Szkoda mu było zmarnować taki skarb, zwłaszcza że
czarodziejka mogła nauczyć Avianę opanowania i sztuki magicznej.